Nieustannie zadaję sobie pytanie czy mam prawo do stwierdzenia, że moje życie, a tym bardziej małżeństwo jest trudne? Na Świecie dzieje się mnóstwo zła, wojen, głodu, choroby, śmierci, biedy, samotności, zdrad i przemocy. Ja, żyję w bezpiecznym kraju, w małżeństwie ze wspaniałym człowiekiem, mamy się dobrze, nie musimy martwić się o pieniądze, mieszkamy w miłym miejscu, jesteśmy zdrowi i mamy cudowną Rodzinę, przyjaciół i znajomych dookoła siebie. Jestem szczęściarą, jestem tego świadoma i codziennie z całego serca za to dziękuję.
W makroskali, w porównaniu do całej reszty świata mam wspaniałe życie, nie mniej jednak, w moim lokalnym otoczeniu – w małym życiu, małej Klary napotykam mnóstwo trudności. Nie chcę porównywać siebie z innymi ludźmi, każdy ma swoje życie, które jest sumą jego wyborów, decyzji, przeznaczenia i zbiegów okoliczności. Wierzę, że Bóg nakłada na każdego tyle, ile ten zdolny jest unieść. Dziś daję sobie prawo, do opowiedzenia o trudnościach które pojawiły się w moim życiu po ślubie.
- Tęsknota za Rodziną – jestem osobą bardzo zżytą z moimi Rodzicami i Rodzeństwem i zwyczajnie bardzo za nimi tęsknię. Bardzo lubię spędzać z nimi czas wolny, i zawsze jest mi go za mało. „Opuszczenie Ojca i Matki” było dla mnie bardzo trudne. Całe szczęście mieszkamy w tym samym mieście i możemy się często widywać, jednak codzienne obowiązki sprawiają, że zbyt często brakuje mi dla nich czasu.
- Naturalne Planowanie Rodziny – jest dla mnie naprawdę trudne. Mimo że praktykuję tą metodę od ponad 2 lat, wstawanie o stałej porze i regularny pomiar temperatury są dla mnie wyzwaniem. Z pewnych powodów obserwacja także niezbyt dobrze mi wychodzi. Mimo, że ogarniam ten system, wierzę że jest to jedyna słuszna metoda i w naszym przypadku przez 1,5 roku działa skutecznie, bardzo ciężkie jest dla mnie wyrzeczenie z jakim jej stosowanie się wiąże. Widzę mnóstwo zalet i może o nich kiedyś napiszę, ale widzę też ogromny problem, z którym z miesiąca na miesiąc musimy sobie radzić. Nie mówi się o tym dużo, ale dla mnie to jest najtrudniejsza sprawa z jaką musimy sobie radzić w Małżeństwie.
- Proszenie o pomoc – nie da się ukryć że nie wyrabiam. Brudne garnki trzymają władzę w naszej kuchni a niewyprane ubrania regularnie prowadzą ekspansję na korytarz. Mój Mąż już od miesięcy nie dostał dwudaniowego obiadu a moja lista ToDo wydłuża się dwa razy szybciej niż skraca. Mimo to, trudno mi prosić o pomoc i zawsze wiąże się to dla mnie wyrzutami sumienia. Moja Mama, Babcia, Teściowa, Ciocie prowadzą dom bez pomocy Mężów, którym przypadają w udziale inne zajęcia. Tradycyjny podział obowiązków jest bardzo głęboko we mnie zakorzeniony i każda prośba o pomoc wzbudza we mnie myślenie „Co powinnam zrobić, żeby mu to wynagrodzić”. Uzdrowienie tego podejścia to dla mnie nie lada kłopot.
- Różnica charakterów – życie pod jednym dachem, z osobą o całkowicie odmiennych charakterze jest bardzo trudne. Poczynając od wzorców wyniesionych z rodzinnego domu, poprzez wyrobione nawyki aż po predyspozycje jesteśmy zupełnie różni. Zderzenie dwóch osobowości bywa wybuchowe, i mimo że my nie kłócimy się zbyt często to tarcia pojawiają się regularnie. Nauczyliśmy tolerować się siebie nawzajem i akceptować różnice, nie mniej jednak często musimy dyskutować. Co rodzi kolejny problem.
- Nie umiem wyrazić swoje opinii – nie potrafię wyrażać swojej opinii, postawić się i logicznie argumentować swoich wypowiedzi. W dyskusjach z Mężem często dochodzę do momentu, w którym czuję, że jestem pod ścianą, zaczynam płakać z bezsilności, napędzać się w spirali smutku i całkowicie tracę zdolność logicznego rozumowania. Wiem, że rozmowy ze mną nie są łatwe, dlatego mój Mąż unika poważnych tematów, przez co nie mam kiedy ćwiczyć sztuki debatowania. Jestem świadoma, że jest to w 100% słabość mojego charakteru i najwyższa pora się z nią rozprawić, ponieważ z mojej listy trudności, to na nią mam największy wpływ.
Jestem słabym człowiekiem i moje Małżeństwo nie jest cukierkowe. Jest dobre i fajne, ale prawdziwe, stąd też pojawiają się w nim problemy, z którymi musimy radzić sobie na co dzień. Jesteśmy razem mimo gorszych chwil. Poważne burze zdarzają się nam bardzo rzadko, a przez większość czasu jest miło i spokojnie. Nie mnie jednak trudności były, są i będą.
Tekst powstał w ramach kampanii internetowej organizowanej przez Mocem z okazji Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa 7 – 14 lutego. Więcej publikacji znajdziecie na stronie wydarzenia Tydzień Małżeństwa w internecie.
Dzielę z Tobą : brak umiejętności do proszenia o pomoc (chociaż w moim wypadku jest to też związane z tym iż czasem za tę pomoc słucha się 'pół roku’, że się ją otrzymało, a z drugiej strony mocna samodzielność zarówno moja jak i męża).
Ja też jestem czasami aż za bardzo samodzielna 🙂